Owszem, miało być podsumowanie sezonu. Już dawno temu miało być. Nie biegałem ponad 3 tygodnie, tyleż samo nie pisałem na blogu. Jakoś tak już jest, że bieganie i pisanie są u mnie paralelne. Nie piszę, gdy nie biegam i nie biegam, gdy nie piszę.
Przez ponad 3 tygodnie miałem absencję spowodowaną urazem kaletki mięśniowej w stawie biodrowym. Niby nic wielkiego, ale zamiast chodzić się kuleje, a zamiast biegać kuśtyka. A i towarzyszy temu ból, ale to akurat dla biegacza nic szczególnego.
We wtorek po raz pierwszy wyszedłem potruchtać. Według zaleceń lekarza miałem nie biegać przez co najmniej 3 tygodnie. Odczekałem uczciwie te 3 tygodnie i 1 dzień dla świętego spokoju. Podczas pierwszych kroków czułem się nieswojo. Kuśtykałem, mimo, że nie bolało. A bynajmniej miałem takie wrażenie. Ale chyba jednak coś w tym jest, bo wciąż ludzie mówią mi, że kuleję gdy chodzę. Najwyraźniej pozostał jakiś uraz psychiczny, jakaś obawa, że znów zaboli i instynktownie nagle odrywam prawą nogę od ziemi i przerzucam cały ciężar ciała na lewą. Rzeczywiście wtedy troszkę pobolewało, ale to normalne przy tego typu zapaleniu. Od wtorku przeprowadziłem już 4 treningi, podczas których pokonałem łącznie 20,7 km. Wracam powoli do gry! Gry długiej i wycieńczającej, ale uczciwej i szlachetnej. A finałem tej gry będą wiosenne czterdzieści dwa kilometry i sto dziewięćdziesiąt pięć metrów. 42.195 !
Ale wracam naprawdę powoli. Przez najbliższe 2 tygodnie będę stopniowo zwiększał kilometraż, ale tylko truchtając. Nic intensywnego, tylko ekstensywne treningi. Myślę, że moja noga nie postanie na bieżni co najmniej do połowy grudnia. A może i końca roku. Do tego czasu zamierzam odbudować wytrzymałość, a późnię wplotę do treningów szybkość.
Gdy wszystko się z powrotem ustabilizuje, to będzie wyglądać tak, że w poniedziałek będę robić siłę (crossfit), w środę będę biegać szybko, a w czwartek znów wolno. Wtorek i piątek będą na lenistwo i obżarstwo. W sobotę znów będzie szybko (Parkrun czy inne 10 km) a w niedzielę długo.
O szczegółowych planach startowo-treningowych będzie wkrótce. Tak jak powoli wracam do biegania - tak powoli powrócę i do pisania. I tu i tu nie ma letko...
A na podsumowanie poprzedniego sezonu też jeszcze przyjdzie czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz