sobota, 21 września 2013

Dzień przed półmaratonem

Dziś już siódmy dzień bez biegania. Siódmy dzień uwięziony w czterech ścianach z kanapą i pilotem. Siódmy dzień charczę, kicham i prycham. A przecież miała być to tylko zwykła infekcja wirusowa, 2-3 dni w łóżku i po wszystkim. A jednak nie. Nie bez przyczyny mówi się, że leczony katar trwa tydzień, a nieleczony 7 dni. Tu statystyki nie poprawię. 

A jutro półmaraton w Łowiczu. Fizycznie czuję się dobrze... tylko nie biegałem od tygodnia. Jak to ma się do mojej formy? Na pokonanie 21 km w tempie zbliżonym do 4.30 min/km nie mam co liczyć. Optymizmem napawa jedynie fakt, że od 2 miesięcy przygotowuję się do tego startu. Układam strategię, rozpisuję przebieg, nastawiam na bieg. Trenowałem wybieganie, szybkość, siłę. W głowie pokonałem ten półmaraton wte i wewte już chyba z 500 razy. Trasa półmaratonu ma wieść ulicami Łowicza, 5 około 4-kilometrowych pętli z metą na stadionie. Start o 11.15. W obecnej sytuacji nie robię już planów czasowych. Teraz liczy się tylko to by przebiec, byle zaliczyć pierwszy półmaraton, byle nie pogorszyć stanu zdrowia.

Po półmaratonie mam silne postanowienie nadrobienia straconego czasu, przed kolejnymi startami. Kilometraż wrześniowy jest w opłakanym stanie. Licznik wskazuje zaledwie 58 kilometrów. W tym samym czasie w sierpniu miałem zaliczonych 197 tysiąc-metrowych jednostek długości. Owszem, w sierpniu nastawiałem się na wybiegania, we wrześniu na szybkości. W sierpniu był górski obóz biegowym we wrześniu byłem na 4-dniowej konferencji w Rzeszowie, podczas której nie miałem sposobności by pobiegać. Do tego dołożyłem treningi siłowe, które zabierają 1 dzień. Teraz tydzień choroby...

I tak, wbrew ogólnie przyjętym zasadom logiki i zdrowemu rozsądkowi jutro stanę na starcie pół-królewskiego dystansu, w tym jakże pięknym mazowieckim mieście. Bo skoro nie raz już przekonałem się, że ból jest nieunikniony (pain is inevitable), to być może już tym razem przekonam się, że cierpienie jest wyborem (suffering is optional)... Bo wolę żałować za błędy, które popełniłem niż żałować szans, których nie wykorzystałem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz